Komentarze: 0
Jutro tłusty czwartek, a pojutrez walentynki.W tłusty czwartek będzie suto zakrapiny pączkami- no bo przecież to tradycja, a poza tym wielki post równa się wielki detoks, wielka dieta, no może z tygodniową przerwą na francuskie smakołyski ale o tym nie dzisiaj), a walentynki? czekoladek nie będzie, kwiatów też nie no chyba, że sama je zakupię co mam zresztą w planach bo kwiaty poprostu lubię, będzie za to wódka. pewnie w jakiśs klubie, i nie będzie to wódka pita w pojedynkę, skądże znowu. Jestem jedną z uczestniczek wydarzenia na fb "picie wódki w walentynki" czy coś w tym stylu. Moja pierwsza reakcja jak zobaczyłam cały event "serio???trochę to żałosne.." ale potem, po chwili zastanowienia nie dośc, że to zlajkowałam to jeszcze dołączyłam. Czemu? Pewnie dlatego, że każdy z nas ma ochotę gdzieś przynależeć. Niekoniecznie do kogoś konkretnego ale poprostu poczuć się częścią jakiejś wiekszej grupy. Studia, praca ok to jest pewnego rodzaju przynależnośc ale niekoniecznie, a wręcz żadko kiedy z naszego wyboru. Jak zaczynałam biegać strasznie śmiac mi się chciało z tej dziwnej praktyki biegaczy, którzy pozdrawiają się mijając,a że było tu grubo ponad 10 lat temu to pozdrawaiał się każdy z każdym i nie oznaczało to cały zcas podniesionej ręki, bo wtedy biegała naprawdę nieliczna grupa.W każdym razie chodzi o to, że nawet biegając, wykonując ten prozaiczny gest czujesz, że przynależysz do pewnej grupy, przynależysz bo chcesz, bo to twój wybór. I tu wracamy do alkoholizowania się w walentynki. Zdecydowanie wybieram wódkę,a co się z tym wiąże imprezę dltego, że chcę przynależeć tego dnia do grupy ludzi, którzy będą go świętować miłością do siebie samych.Ok jestem sama ale to nie znaczy, że nikogo nie kocham bo kocham siebie. Co za tym idzie bycie samotnym nie oznacza, że nie mogę tego dnia świętować. Ba mogę i to jak. Świętować miłość do siebie wraz zinnymi podobnymi, zamiast użalać się nad tym, że o mój Ci los, jestem sama, nikt mnie nie kocha i takie tam.